Mały kremowy misiaczek :)

Moje dziewczyny od zawsze uwielbiały pluszaki. Często słyszę jak mamy skarżą się, że mają dość maskotek w domu. Że te wszystkie pluszowe zabawki tylko zbierają kurz i nie ma gdzie ich trzymać. Ja nigdy nie miałam tego problemu. U nas nasze pluszaki są stale w ruchu. Alicja jak była malutka uwielbiała je tarmosić. Często zabierała je na spacery czy na zakupy. Myślałam, że tylko ona tak ma. Ale okazuje się, że to nie prawda. Natalka zachowuje się dokładnie tak samo. Każda z nich ma swoje ulubione pluszowe zabawki do snu i do zabawy. Alicji niezastąpionym kompanem do zabawy jest duży brązowy konik, a do łóżka zabiera ze sobą małego pieska. A Natalka? Ona kocha wszelkiego rodzaju misie. I te duże i te malutkie. Mogłaby je tulić bez końca :)



Dlatego też z ogromną przyjemnością przygarnęłyśmy kolejnego pluszowego niedźwiadka.
A wszystko to dzięki uprzejmości
http://www.tootiny.com.pl/#
 Chcecie zobaczyć jaki misio dołączył do kolekcji mojej córeczki?
Zobaczcie, jest naprawdę słodki!

Miś, którego otrzymała Natalka nie należy  do olbrzymów. Ma zaledwie 28cm wysokości i waży tylko ..... Jest malutki i drobniutki dzięki czemu moja mała dziewczynka zabiera go ze sobą dosłownie wszędzie. Miś towarzyszy jej podczas spacerów i zabaw na powietrzu. No i oczywiście jest dla niego także miejsce w łóżeczku mojej córeczki. Natalka zawsze musi się do niego przytulić zanim zaśnie.




Tak więc wielkość tego niedźwiadka pasuje mojemu dziecku idealnie. Ale to oczywiście nie jedyna jego zaleta. Miś ten jest także bardzo przytulny i milutki w dotyku. Gdy tylko wzięłam go w rękę pomyślałam sobie, że Natalka na pewno będzie go wiecznie przytulać. Jego futerko jest takie aksamitne. Naprawdę jest cudny. Nic dziwnego, że mała się z nim teraz nie rozstaje...





Miś ten jest także bardzo pomysłowo wykonany. Cały pluszak ma w środku mięciutkie wypełnienie. Ale w rączkach, nóżkach i "siedzeniu" jest coś jeszcze. Nie wiem czy to jakiś piasek, groch czy co tam jeszcze. Tak czy inaczej jest to coś takiego, co delikatnie obciąża te części ciała misia i dzięki temu łatwiej jest go na przykład posadzić. Nie raz widziałam już takie rozwiązanie w różnych pluszowych zabawkach, ale tam te rączki czy nóżki były sporo cięższe od reszty. Tutaj ta różnica jest ledwo odczuwalna, a i tak jest nam dużo łatwiej ułożyć go w danej pozycji. 





Nie mogę nie wspomnieć także o tym, że ten niedźwiadek jest po prostu słodki! Ma uroczą małą mordkę i fajne niewielkie brązowe oczka. Co więcej, te jego brązowe oczęta to nie jakieś tam plastikowe koraliki, guziczki itp. Ten miś ma je wyhaftowane! Ma to swoje wady i zalety. Na plus mogę zaliczyć fakt, że oczka te nie wypadną, gdy maluch zacznie z misiem szaleć. Psotny urwis nie jest w stanie mu ich także wyrwać. Te po prostu są i już. Mało prawdopodobne, by nagle zniknęły. Jaka jest więc ich wada? No cóż, jest jedna. Taka tyci tyci, ale jednak. Są one bardzo mało widoczne. Gdy futerko naszego pluszaka ułoży się nie po naszej myśli, potrafią nawet zniknąć w ich gąszczu. I misiek wygląda wtedy dość zabawnie. Ale powiem Wam szczerze, że moja Natalka w ogóle tego nie dostrzega. Dla niej misio jest super. Z oczkami czy bez ;)






Pamiętacie pluszaki ze swojego dzieciństwa? Ja pamiętam. Mój ulubiony miś nazywał się Nuka i jeśli ktoś z Was jest w podobnym do mnie wieku - domyśla się pewnie, że był on biały. No cóż, przyznam szczerze, że nie zupełnie. Mój był szary, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Najgorsze było jednak to, że był on okropnie twardy. Z tego co pamiętam, był wykonany z jakiegoś styropianu czy coś takiego, a jego ręce i nogi ruszały się tylko dzięki drucianym zawiasom. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo go kochałam. Jednak jego czas bardzo szybko się skończył i musiałam się z nim pożegnać. Niestety mój miś nie nadawał się do tego, by zostawić go sobie na pamiątkę lub dla przyszłych pokoleń. Żałowałam, że nie jest on wieczny, że nie przetrwał próby czasu. A jak będzie z misiem Natalki? Zobaczymy. Na pewno będzie on znacznie trwalszy niż moja Nuka. Producent zapewnia nas bowiem, że zabawka ta uszyta jest z bezpiecznego pluszu, a wszystkie części zostały solidnie zszyte szwami, których wytrzymałość została przebadana laboratoryjnie. Nie musimy się zatem obawiać, że zaraz będziemy cerować rozprute brzuszki czy oderwane rączki. Hm... i chyba coś w tym jednak jest. Patrząc na zabawy mojego dziecka ze swoim nowym przyjacielem nie mogę wyjść z podziwu, że miś ten jest ciągle w całości...








Ogromną zaletą jest także to, że naszego małego misia możemy bez obaw prać w pralce! I to nie musi być jakiś super bezpieczny program dla delikatnych tkanin. Ja po prostu wrzucam go do pralki, ustawiam program zwykłego prania, temperatura 40 stopni, wirowanie na maksa i gotowe! Miś po takiej kąpieli wygląda wciąż jak nowy. Różnica między tym teraz a tym przedtem jest tylko w zapachu. Niedźwiadek wyciągnięty z pralki pachnie moim płynem do płukania. A nie piaskiem, w którym nie tak dawno moje dziecko go wytarzało podczas zabawy na placu zabaw. Możliwość prania pluszaków jest dla mnie ogromnym plusem. Natalka zabiera ze sobą swoje misie w zasadzie wszędzie. Wiadomo zatem, że nie zawsze wyglądają one ładnie po takim spacerku. A ponieważ mała uwielbia także z nimi spać - nasze misie muszą być idealnie czyste. Nie ma mowy o brudzie, kurzu czy plamach! Muszą być jak nowe!





Zerkając na stronę www.teddykompaniet.pl rzucił mi się jeszcze jeden szczegół, który na pewno bardzo Was zainteresuje. Jak się okazuje zabawki tej firmy wykonane są z nietoksycznych, odpornych na ogień materiałów i spełniają rygorystyczne normy bezpieczeństwa. Badania pozwalają firmie Teddykompaniet na oznakowania swych produktów nie tylko znakiem CE, ale także EN71. Ponieważ zabawki spełniają normy bezpieczeństwa dla dzieci poniżej 3 lat, na ich metkach nie znajdują się żadne ostrzeżenia wiekowe.
 

 

Zapomniałam jeszcze wspomnieć o takim malutkim, ale myślę, że bardzo istotnym szczególe. Jeśli obawiacie się, że ulubieniec naszego dziecka zginie bez śladu na jakimś spacerku - możecie go w prosty sposób oznaczyć. Z pupy misia wystaje bowiem nie duża metka, na której znajdzie się miejsce na dane kontaktowe w przypadku zagubienia zabawki. Możemy wpisać tam imię dziecka, lub własne imię i nazwisko. Oraz numer telefonu, żeby znalazca mógł się z nami skontaktować :) 








Nasz uroczy Teddy Cream jest niezastąpionym kompanem do zabawy i do snu dla mojej Natalki. Mała po prostu go uwielbia! Dlatego też Wam także gorąco go polecam :)
  
Wielkość: 28 cm,
Kolor: Szary,
Przeznaczony dla dzieci 0+.
Można prać w pralce 40 stopni.

POLECAM!

 

2 komentarze:

  1. Uwielbiam sama takie właśnie Misie, te "prawdziwe" jak ten.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamy króliczka z tej samej serii. Jest to jedna z dwóch ulubionych maskotek mojej córki, a moja ulubiona. Jest tak mięciutka i miła, że sama lubię ją przytulić. Nie mamy drugiej tak przyjemnej w dotyku maskotki.

    OdpowiedzUsuń

UWAGA!!!
Komentarz nic nie kosztuje :P Skusisz się?? :)