Każdego roku, gdy tylko zaczyna robić się cieplej cała nasza rodzinka siedzi z nosem w przewodnikach po Polsce. A to wszystko dlatego, że uwielbiamy wspólnie poznawać nowe miejsca. Nie pamiętam, by kiedykolwiek, cokolwiek stanęło nam na przeszkodzie, by coś zobaczyć. Czy był to wysoki szczyt czy odległa wioska. Docieraliśmy wszędzie za wszelką cenę. To po prostu nasza wspólna wielka pasja. I pewnie tak będzie już zawsze.
W tym roku nasz wycieczkowy sezon rozpoczęliśmy bardzo wcześnie. Mamy na swoim koncie już kilka wyjazdów. Jednak jak dotąd były to te same miejsca co w zeszłym roku, czy też jeszcze wcześniej. Powiem Wam szczerze, że bardzo trudno jest nam znaleźć coś nowego w niewielkiej odległości od naszego miasta, bo chyba wszędzie już byliśmy. Choć... czasem zdarzają nam się bardzo miłe niespodzianki. Tak jak ostatnio, gdy okazało się, że kilkanaście kilometrów dalej mamy - miasteczko westernowe! Oj nie ukrywam, że byłam bardzo zaskoczona. Nigdy o nim nie słyszałam! Musieliśmy zatem sprawdzić jak tam jest.
I dlatego też zamierzam zabrać Was dziś do bardzo fajnego miejsca.
Jest nim
Oto nasza relacja z niedzielnej wizyty :)
Miasteczko westernowe, o którym mówię tego dnia, w którym postanowiliśmy je odwiedzić było jeszcze nie czynne dla odwiedzających.
Sezon rozpoczyna się 22 marca,
ale o tym jeszcze napiszę co nieco na koniec. Teraz wspomniałam o tym tylko po to, żebyście się nie zdziwili, że na zdjęciach widać tylko i wyłącznie naszą ekipę. To nie dlatego, że nikt nie chce tam przyjeżdżać i miejsce to świeci pustkami. Wręcz przeciwnie, z tego co mi wiadomo chętnych do odwiedzin nie brakuje. Po prostu mieliśmy tę przyjemność poznać go ciut wcześniej, by się przekonać, czy warto Wam go polecać. Jak wiecie na Babylandii nigdy nie piszemy o niczym, czego nie sprawdziłyśmy na własnej skórze. Tym razem jest dokładnie tak samo.
Park Adrenaliny i Westernu jest usytuowany dość daleko od głównej drogi.
Muszę przyznać, że gdy skręcaliśmy w polną drogę wiodąca na miejsce zastanawiałam się, czy aby na pewno nikt nas nie wpuścił w maliny. Ale nie potrzebnie się martwiłam. Po chwili bowiem w oddali widać było pierwsze budynki, a chwilkę później byliśmy już na parkingu. Pierwsze wrażenie - ile tu przestrzeni! I jaka cisza! Jakbyśmy cofnęli się w czasie. Żadnego miejskiego zgiełku, zero warkotu przejeżdżających samochodów. Oj, wierzcie mi, że tak to można wypoczywać!
Nie mogę nie wspomnieć o tym, że miałam już okazję zwiedzać pewne miasteczko westernowe, więc oczywiście nie obędzie się tu bez porównań. Tym bardziej, że park w Runowie znacznie różni się od tego, w którym byłam kilka lat temu. I choć samo miasteczko westernowe, do którego nasze dzieciaczki tak bardzo chciały przyjechać nie jest może zbyt duże, to zdecydowanie niczego mu nie brakuje. I na brak atrakcji również narzekać tutaj nie mogliśmy. To co bardzo mi się podobało, a co nie jest powszechnie stosowane w takich miejscach to fakt, że
budynki w miasteczku to nie żadne atrapy!
To nie jest tak, że widoczny jest tu tylko front budynku, a za nim znajduje się coś zupełnie innego. Nie jest to także jakaś dykta. Te budynki są tu całe, porządnie wykonane. Co więcej, można do nich wejść, i zobaczyć jak wyglądały wewnątrz. Uważam to za bardzo duży plus!
Jak wspomniałam przed chwilką -
miasteczko to nie jest duże, ale wystarczające by pomieścić w nim to co trzeba.
Wszystkie najważniejsze budynki stoją tu i cieszą oko nawet najbardziej wybrednego turysty. Możemy tu więc odwiedzić szeryfa i kowala, "zatrzymać się" w hotelu, zajrzeć do sklepu itp. Nie zabraknie nam tu także saloonu pełnego atrakcji oraz banku do obrabowania. Ale z tym ostatnim to lepiej uważać, bo u szeryfa cela stoi otworem dla takich cwaniaczków. Choć wygód w niej nie brakuje, to i tak wierzcie mi, że znacznie lepiej jest korzystać z uroków tego miejsca niż być jedną z jego atrakcji ;)
Gdy znudzi nam się kowbojskie życie czas na małą odmianę.
Tuż za miasteczkiem usytuowana jest niewielka wioska indiańska,
którą także możemy sobie dokładnie obejrzeć. Ogromne tipi spokojnie zmieszczą w sobie całkiem sporą gromadkę turystów ciekawych jak to wyglądało wewnątrz. Na środku - palenisko, dookoła drewniane ławy, a na ścianach poroża, maski i... coś na co Marta z pewnością rzuciłaby się natychmiast - wielki łapacz snów. Jest na co popatrzeć :)
Ale powiem Wam, że te wszystkie budynki oraz ich wyposażenie wcale nie są tu najważniejsze.
Bowiem właściciele parku postawili na coś więcej niż tylko zwiedzanie. Oni proponują nam aktywny wypoczynek.
Zabawę na świeżym powietrzu. A pomysłów na takie spędzanie czasu tu nie brakuje. Co więcej - wszystkie te zabawy są tak przygotowane, byśmy nie zapominali o tym, gdzie właśnie jesteśmy. Bo przecież huśtawki, zjeżdżalnie czy chociażby małpi gaj jest w zasadzie wszędzie. A czy znacie drugie takie miejsce, w którym możecie na przykład rzucać podkową do celu? Albo spróbować swoich sił w wyścigu na podwójnych nartach? A może chcielibyście zmierzyć się z kimś w walce - jak to moje dziecko nazwało - na "ogromne zapałki"? Oj, nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że takich atrakcji nie znajdziecie nigdzie więcej.
Park Adrenaliny i Westernu zatrudnia szereg animatorów, którzy dbają o to by nikt w ich ośrodku się nie nudził.
Zabaw jest tu tyle, że naprawdę trudno dokonać wyboru, która z nich jest ciekawsza. Nasze dzieciaczki bawiły się rewelacyjnie za każdym razem i ciężko je było od tych zabaw odciągnąć. I co najważniejsze atrakcje te przygotowane są tak, że nikt nie będzie się tu nudził. Są tu bowiem zabawy dla najmłodszych, dla tych nieco starszych i dla najstarszych. Można bawić się samemu, w parach oraz w dużych grupach. Najchętniej wymieniłabym Wam te wszystkie animacje, ale po pierwsze - z pewnością za długo by mi się zeszło. A po drugie, nie mielibyście niespodzianki, gdy sami odwiedzicie to miejsce ;)
Oczywiście jeśli nie jesteście zwolennikami ruchu to nie musicie się obawiać, że wszyscy siłą zapędzą Was do zabawy i Wasz wypoczynek przerodzi się w największy koszmar.
Dla wszystkich leniuchów także mamy tu coś fajnego.
Przede wszystkim jak już pisałam wyżej - saloon jest pełen wielu ciekawych i bardzo kuszących zabaw. Ale nie tylko. My na przykład z przyjemnością odpoczęliśmy przy ognisku piekąc kiełbaskę, a latem rozstawiane są hamaki w strefie linowej, gdzie każdy może w cieniu odetchnąć od licznych aktywności. Lub może chcielibyście przyjechać na jesieni by uczestniczyć w zbiorowym pieczeniu jabłek lub ziemniaków? Hm... palce lizać!
Podczas tych odwiedzin starałam się wyłapać wszelkiego rodzaju minusy tego miejsca, ale muszę przyznać, że miałam z tym nie lada kłopot. Fakt, nie wszystko było jeszcze dopięte na ostatni guzik, ale przecież odwiedziliśmy miasteczko jeszcze przed otwarciem sezonu, więc nie mogę się do tego czepiać. Zresztą poza tymi drobnymi niedociągnięciami nie było tam nic takiego co by mi się tam nie podobało.
Atmosfera tego miejsca bardzo szybko się udziela, animatorzy łatwo nawiązują kontakt z dzieciakami i potrafią zainteresować je wszystkim tym co chcą im przekazać.
Możemy zatem liczyć na to, że ktoś oprowadzi nasze dzieciaki po tym miejscu, opowie co nieco o dzikim zachodzie, wyjaśni do czego służyły poszczególne przedmioty. A potem znajdzie się też czas (całe mnóstwo czasu) na to by się bawić. I to jak bawić! Pomysłów na zajęcia czasu naszym brzdącom im nie brakuje. Będąc tam znalazłam namacalny dowód na to, że dziecku do szczęścia potrzeba naprawdę bardzo niewiele. Czasem by maluch bawił się rewelacyjnie wystarczy kilka pachołków i bańka do mleka, zwykła linka, męska koszula lub chociażby niepotrzebny już nikomu kocyk.
Tak naprawdę mogłabym o tym miejscu opowiadać jeszcze bardzo długo. Mogłabym Wam streścić poszczególne zabawy, mogłabym opowiedzieć jak wielu rzeczy jeszcze nie zdążyliśmy tam zrobić, choć spędziliśmy w parku kilka ładnych godzin. Oj, w zasadzie tematów do omówienia miałabym tu jeszcze całe mnóstwo. Ale powiem Wam, że gdybym tak chciała powiedzieć wszystko co przychodzi mi do głowy to byłby najdłuższy post w dziejach tego bloga. Jeśli jednak chcecie dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego miejsca zerknijcie sobie tu:
http://www.kowboje.com.pl/
https://www.youtube.com/watch?v=wc3URrec_9c
lub po prostu śledźcie fanpage parku :
https://www.facebook.com/MiasteczkoWildWestCity
To także miejsce, w którym można zorganizować różnego rodzaju imprezy okolicznościowe!
A ponieważ tuż obok miasteczka westernowego znajduje się
Paintball
(ich fanpage znajdziecie tutaj - https://www.facebook.com/paintball.runow?fref=ts )
- okazja ta może być uczczona w naprawdę niepowtarzalny sposób. Zresztą, to nie jedyny scenariusz jaki ośrodek oferuje swoim klientom. Jest ich znacznie więcej, a przykład:
- Zdobywanie sprawności Małego Kojota
- Traperzy podczas gorączki złota
- Życie Indian na tropie bizonów
- Gangi Dzikiego Zachodu,
- itp.,
A nawet jeśli w ofercie nie znajdziecie tego, czego szukacie wystarczy opisać swoje marzenia, a pracownicy parku chętnie dostosują program do Waszych wymagań :)
Podobno wszystko co dobre szybko się kończy, ale na szczęście nie zawsze tak jest. Nasze dzieciaczki w ogóle nie chciały wyjeżdżać z ośrodka po tak fantastycznej zabawie. Na szczęście Park Adrenaliny i Westernu jest bardzo blisko naszego miasta i co więcej, już od tego weekendu w każdą niedzielę możemy liczyć tam na wspaniałą zabawę. My na pewno jeszcze wrócimy do Runowa. Jest tam jeszcze tyle atrakcji, których nie udało nam się zobaczyć! Oj, to z pewnością będzie jedno z naszych ulubionych miejsc na wypoczynek :)
A teraz mała niespodzianka!
Tak jak pisałam na początku tego dłuuugiego posta
22 marca jest wielkie otwarcie sezonu w
Parku Adrenaliny i Westernu.
A wydarzenie, które towarzyszy my również mamy zaszczyt wziąć pod swoje skrzydła.
I tak Babylandia sprawuje patronat mediany nad:
Jeśli tylko możecie - przyjeżdżajcie.
Gwarantujemy, że nie pożałujecie.
To będzie wspaniałe widowisko i całe mnóstwo rewelacyjnej zabawy.
Park Adrenaliny i Westernu współpracuje z Kolejką Wąskotorową z Piaseczna,
więc na tę imprezę możecie przyjechać tradycyjną koleją żelazną!
Więcej informacji na temat tych atrakcji znajdziecie na stronach:
http://www.kowboje.com.pl/psiezaprzegi/
oraz
http://www.kolejka-piaseczno.pl/content/otwarcie-sezonu-topienie-marzanny
ZAPRASZAMY!
Całkiem ciekawe miejsce... Może kiedyś będzie okazja odwiedzić ;-)
OdpowiedzUsuńwoow super miejsce :)
OdpowiedzUsuńNo super, my byliśmy w innym i szczerze nie podobało mi się zbytnio...
OdpowiedzUsuńRewelacyjne miejsce!
OdpowiedzUsuń