Oddychanie przez usta

Wiecie, że oddychanie przez usta przez dziecko może mieć poważne konsekwencje w późniejszym życiu? Nikodem odkąd sięgam pamięciom ma pewne problemy z oddychaniem nosem. Potrafi to robić, ale przychodzi mu to z trudem, a to prowadzi do tego, że idąc na łatwiznę oddycha sobie ustami. Nie zdawałam sobie do końca sprawy, że to jest tak istotne, że powinniśmy starać się wyeliminować ten nawyk. Jakiś czas temu po rozmowie z Panią logopedą mojego synka stwierdziłam, że muszę się dowiedzieć na ten temat czegoś więcej. I dowiedziałam się...

Nie będę opisywała Wam wszystkiego, bo nie jestem specjalistą i sama zaczerpnęłam porady od Pani logopedy oraz z różnych innych źródeł. Oddychanie ustami może prowadzić do wady postawy, ponieważ zbyt płytki oddech sprawia, że klatka piersiowa porusza się cały czas w inny sposób niż przy oddychaniu nosem. Dziecko może być bardziej narażone na infekcje, ponieważ nie jest ono oczyszczane tak jak w nosku. Takie ciągłe oddychanie buźką może prowadzić także do wady zgryzu, czyli cofnięcia się żuchwy oraz szybszego niszczenia się ząbków. Jednak w naszym przypadku ma ono pewnie także na wadę wymowy. Z tego co tłumaczyła nam Pani logopeda wynika, że oddychając ustami dziecko w niewłaściwy sposób unosi język, obniża się jego napięcie. U nas właśnie z tym jest największy problem. Nikodem wcale nie potrafi unosić sam języczka. Potrafi machać nim na boki, wyciągać w dół, ale do góry nie ruszy sam nawet o milimetr. Przez co niektóre głoski wymawia nie tak jak powinien, problem ma np z literką L, którą zniekształca, a z takimi jak sz, cz, dż, ż czy r nie radzi sobie, ani troszkę. Nie wymawia ich w ogóle...

Skąd ten post? Dało mi to właśnie do myślenia. Cały czas myślałam, że problem leży wyłącznie w tym, że Nikodem miał przyrośnięty języczek czyli jego błonka pod językiem była tak króciutka, że nie mógł nim prawie ruszać. Ponad rok temu języczek, a właściwie ta błonka pod nim została nacięta. Od tamtego czasu cały czas uczęszczamy do logopedy, sporo ćwiczymy, ale efekty nadal są marne. Teraz dowiedziałam się jaka jeszcze może być tego przyczyna. Więc zaczynamy walkę z oddychaniem ustami. Mam ogromną nadzieję, że to zacznie przynosić efekty. Chciałabym, żeby Nikodem nauczył się mówić w odpowiedni sposób. Teraz to jeszcze mu ujdzie, ale nie wyobrażam sobie co będzie się działo kiedy pójdzie on do szkoły. Nie tylko problemem będzie porozumienie się z kolegami czy z Panią, ale mogą zacząć się także kłopoty z odpowiednim pisaniem, czytaniem, wykonywaniem zadań...

Na koniec chciałam pokazać Wam jaki sposób podsunęła mi Pani logopeda. Podczas czasu kiedy moje dziecko siedzi na przykład oglądając bajki, rysując, kolorując czy też układając puzzle wkładam mu do buźki kawałek sznureczka. Zadaniem Nikodema jest utrzymanie go w buzi. Co za tym idzie? Oczywiście musi być ona zamknięta, a to równa się z tym, że oddychać musi on noskiem :) 


6 komentarzy:

  1. Nie słyszałam jeszcze o czymś takim.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, co mam o tym myśleć. Całe życie łatwiej mi było oddychać buzią.. Mam skrzywioną przegrodę nosową i chyba przez to ciężko oddycha mi się nosem. Nie mam zgryzu.. nie mam wad wymowy i postawy.. problemów ze zdrowiem nie miałam i nie mam ( raz do roku czasami nawet co dwa lata dopadnie mnie jakieś przeziębienie, a jako dziecko byłam okazem zdrowia). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko się cieszyć :) Nikodem już teraz ma problemy z mową z powodu przyrośniętego wędzidełka. Już rok temu zostało ono nacięte, jest już dosyć dobrze rozciągnięte, a jednak mimo to nadal nie ma poprawy. Szukamy w takim razie kolejnej przyczyny, która może mieć wpływ na to.

      Usuń
  3. Ale prosty sposób. Trzymam kciuki, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. To bardzo prosty i skuteczny sposób :) Często stosowany w przedszkolach na zajęciach z logopedą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomysł banalny, ale w tej banalności genialny! :)

    OdpowiedzUsuń

UWAGA!!!
Komentarz nic nie kosztuje :P Skusisz się?? :)