Zrób to sam: pajac - pirat

To będzie trochę post z cyklu "A mama w Twoim wieku...". Chociaż może troszkę później, bo pierwszego takiego papierowego "Pinokia" popełniam przy okazji lekcji pracy techniki gdzieś w trzeciej klasie podstawówki bodajże. Pamiętacie? Nie wierzę, że nie, nie wierzę, że jest tu ktoś kto na zajęciach plastycznych nie produkował mozolnie tego, jak dla mnie mega peerelowskiego reliktu. A jeśli jest to pewnie nie ma więcej niźli lat 18, albo miał akurat szczęście /nieszczęście (zależnie od Waszej, że tak powiem, technicznej orientacji) być chorym bądź chorobę symulować ;) 

Wspomnienia przywołał wykonany na tę modłę misiek wiszący w gabinecie pani alergolog, którą ostatnio z Natkiem nawiedziłam. A jako że pani alergolog zastrzeżeń do Nacia skóry nie miała, a przeciwnie wręcz, bardzo pozytywnie zaskoczona była, za pół roku zgłosić się kazała i na jesieni jajo podać Chłopcu memu na próbę zaleciła, to ja z tej radości z ulga pomieszanej wzięłam i pajaca dziecku machnęłam. Wyszedł nawet niczego sobie - u Nas w pirackim outficie;)


Chcecie zrobić swoim Maluchom (no albo sobie) podobnego? To do dzieła. Dla wszystkich uzdolnionych inaczej tudzież nie lubiących się babrać czarną robotę odwaliłam i schemat pajaca-ludka rozrysowałam. Czemu nie od razu na kartonie? Bo jak Maluszyńskiemu zabawka szczególnie do gustu przypadnie i zażyczy sobie jakiego rycerza jeszcze, czy innego transformersa uchowaj Boże, to proszę bardzo, choć Dziecię, ja Ci odrysuję. A więc bierzcie i kopiujcie z tego Wszyscy :)


Krok drugi, to odrysowanie szablonu właśnie na czymś sztywnym. U nas tektura z pudełka po pizzy spisała się na medal, tak, że przy okazji naszej pracy recykling aż kwitnie i huczy. Aha, na tym etapie radzę zostawić miejsce między poszczególnymi elementami na szczegóły i detale, jak np. węzeł pirackiej chusty czy szabla, której tu nie ma, bo ja miejsca nie zostawiłam, i teraz wyciągam wnioski;) Więc uczcie się na moich błędach...


Potem malujemy. My używaliśmy farb, ale przecież cudeńka na kiju mogą się teraz dziać. Mogą w ruch iść wycinanki, bibuła, brokaty przeróżne, czy nawet w sytuacjach ekstremalnych, skrawki materiału. Nie radzę tylko koncepcji zbyt często zmieniać, jak to czynił Natek, który wyszedł od lali, poprzez rysunek dla Taty, sto traktorów a doszedł do abstrakcji jakiejś totalnej, sam przy okazji farbą się hojnie uraczywszy...



Pomalowane? Wysuszone? To poprawiamy detale czarnym markerem i można wycinać.
 


Piracisko zyskał akceptację Natka, a matka, no przed matką zaczęły się schody pod postacią połączenia tego pirackiego frankensztajna w całość tak, by ta grała, śpiewała, a nade wszystko tańczyła. Oczywiście można sobie zadanie ułatwić, robiąc ręce i nogi z jednego kawałka tektury, ale matka z tych, co jak nie skomplikują, to żyć nie mogą... Więc nie jęczymy, tylko przedziurawiamy: tułów razy 4 w miejscu ramion i ud, uda i ramiona po 2 razy po dwóch końcach, łydki i przedramiona po razie, by powstały łokcie i kolana. I tu znów można sobie ułatwić, używając poczciwych guzików, niestety tych ci u nas niedostatek, więc znów idziemy po bandzie i wiążemy supełki po obu stronach miejsca złączenia.

Wszystko się w miarę trzyma? To teraz operacja grozy, bo trzeba kukiełkę ożywić, w tym celu łączymy ze sobą z tyłu za pajacem poziomymi nitkami ręce i oddzielnie nogi. Następnie bierzemy dość długi kawałek nitki i związujemy supełek na lince łączącej ręce, a następnie, nie przecinając pionowej nitki, supeł wiążemy na poziomej nitce spinającej ze sobą nogi pajaca. Ważne jest, aby wszystkie te połączenia były dość napięte, a nitki je tworzące - sztywne. Resztę pionowej nici puszczamy luzem - to za nią będziemy pociągać. Zostaje jeszcze zrobić pajacowi przytwierdzoną do głowy zawieszkę, powiesić go i już można kazać mu tańczyć, jak się go pociągnie.

 
Nasz pajac nie cieszył się długim żywotem, bo Natan bawił się nim dość entuzjastycznie. Za to co się natańczył i na skakał - to jego. Planuję wskrzesić pajacyka, kiedy nazbieram odpowiednią ilość guzików mogących wzmocnić jego połączenia. W głowie zaświtały mi jeszcze koncepcje pajaca-ośmiornicy machającej mackami. A może latający na tej samej zasadzie motylek, czy baletnica, w wersji bardziej dziewczęcej?

 

6 komentarzy:

  1. super jest, a pokażesz jak z tyłu ma ten sznureczek założony by się ruszał?

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny blog oczywiscie bede zagladac czesciej i zapraszam do siebie www.coraz-wiekszy-brzuszek-blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. @Ila-pop - no właśnie zanim zdążyłam sfotografować sposób połączenia, Małe mi tego pajaca zdemontowało. Ale jeśli macie chęć zrobić, a nie wiecie jak - odsyłam tu: bardzo czytelna instrukcja http://www.mamadomowa.pl/2011/11/misiaki-ze-sznurkiem.html. Sama bym Wam ponownie zrobiła, ale sęk w tym, ze mój aparat zaniemógł i nie miałabym czym sfotografować. Czekam na efekty Waszych zmagań:)

    OdpowiedzUsuń

UWAGA!!!
Komentarz nic nie kosztuje :P Skusisz się?? :)