Uwielbiam czytać książki podróżnicze. Od zawsze sięgałam po taką tematykę i z przyjemnością poznaję kraje, których nigdy pewnie nie będę miała okazji zwiedzić osobiście. Dlatego też bardzo się cieszę, że ktoś pomyślał o takich lekturach również dla dzieciaków. Znam wiele maluchów, które bardzo chciałyby dowiedzieć się jacy są ludzie zamieszkujący inne kontynenty, jak wyglądają odległe kraje oraz czym różni się życie w tych dalekich zakątkach globu od naszego.
A gdy jeszcze o tym wszystkim opowiada nie ktoś dorosły, tylko ich rówieśnik, to już w ogóle rewelacja! Nie uważacie?
Myśląc o takich właśnie książkach wszystkie mamusie i wszyscy tatusiowie z pewnością myślą - Nela mała reporterka. A tu niespodzianka! Dziś nie zamierzam pisać o tej małej, ślicznej blondyneczce, lecz o chłopcu, który przeżywa równie ciekawe przygody co ona. A może nawet ciekawsze? Sami oceńcie :)
W ofercie wydawnictwa
pojawiła się bowiem ostatnio nowość. Jest nią
, a jego autorem i przy okazji głównym bohaterem jest 10-cio letni Szymon Radzimierski. To właśnie on opowiada nam o swoich niezwykłych przygodach podczas wyprawy na Borneo.
Tak więc zabieram Was dziś na egzotyczną wyspę położoną w południowo wschodniej Azji. Spotkamy tam wielu ciekawych ludzi i zobaczymy całą masę niezwykłych zwierząt. Dowiemy się jak to jest wędrować po dżungli, w jaki sposób rozstawić namiot mając do dyspozycji jedynie wielką płachtę materiału, bambusy i maczetę lub jak zbudować tratwę. Poznamy sposoby jak się bronić przed robalami, dowiemy się dlaczego w niektórych wioskach nad drzwiami wiszą czaszki krokodyli i czy to łatwe zostać Tarzanem. Odwiedzimy wioskę kanibali, poznamy dość dziwaczne i nieco zaskakujące zwyczaje na Borneo, zobaczymy orangutany, krokodyle, piękne motyle, straszne pająki, urocze świetliki, makaki, nosacze i wiele wiele więcej wspaniałych zwierząt. Będziemy mieli również okazję podziwiać targ na wodzie, przejechać się na bike'ach, popłynąć klotokiem lub zagrać w daku. A wszystko to dzięki naprawdę bardzo ciekawym przygodom tego wesołego chłopca. Choć Szymon opisuje nam tu zaledwie trzytygodniowy wypad na Borneo, mam wrażenie jakby opisywał nam co najmniej kilkumiesięczną wyprawę. Tak wiele się tam dzieje. I choć takie zakątki w rzeczywistości kompletnie mnie nie kuszą, wręcz boję się zapuszczać w takie egzotyczne i na pewno bardzo niebezpieczne miejsca - to zdarzało się, że niekiedy podczas czytania czułam nutkę zazdrości, ze to nie ja jestem świadkiem tych wszystkich wydarzeń i nie ja mam okazję podziwiać te wszystkie cuda na żywo. Podczas lektury zapominałam o tym co się dzieje dookoła. Rewelacyjnie się bawiłam i z przyjemnością dowiadywałam się coraz to ciekawszych rzeczy. Podobały mi się wszystkie błyskotliwe spostrzeżenia naszego narratora. Polubiłam jego lekki, czasem bardzo zabawny styl pisania. Spodobała mi się szata graficzna, a już w szczególności zabawne mini historyjki obrazkowe przedstawiające niektóre mrożące krew w żyłach wydarzenia itp. Książkę tę czyta się błyskawicznie. Przyznam Wam się szczerze, że nie byłam do końca pewna czy uda mi się ją przeczytać od początku do końca. Byłam pewna, że to Alicja prędzej ją połknie niż ja. Tymczasem naprawdę możecie mi wierzyć, zupełnie nie wiem kiedy dotarłam do końca. Rozdziały są tu króciutkie, często gdzieś na magnesie dostrzeżemy niewielki żółty znaczek oznajmujący nam jakie ważne wydarzenie jest w tym miejscu opisane. Nie mogę także narzekać na brak zdjęć, choć jeśli o mnie chodzi, to zawsze jest mi ich mało. No i z całą pewnością nie będziemy się przy tej książce nudzić. Bowiem za każdym razem, gdy wydaje nam się, że teraz nic już więcej nas nie zaskoczy - znów dzieje się coś, czego absolutnie się nie spodziewaliśmy.
Książek, w których swoje przygody opisuje Nela jest na rynku kilka. Ale przyznam Wam się szczerze, że ja osobiście nie przeczytałam nawet jednej. Miałam okazję do kilku zerknąć, oglądałam też programy tv z tą uroczą dziewczynką. Ale nie czytałam jej książek. Nie wiem sama dlaczego. Jakoś nie było okazji. Może dlatego, że gdy tylko jakaś trafiała do naszego domu - niemalże natychmiast chwytała po nie Alicja. Ona podobnie jak ja uwielbia czytać o podróżach, odległych krajach, zwierzętach itp. Często też ogląda tego typu programy telewizyjne (uwielbia Cejrowskiego ;) i ogólnie rzecz biorąc jest bardzo ciekawa świata. Tak wiec nie ma w tym niczego dziwnego, że ta lektura również bardzo przypadła jej do gustu. Alicja z przyjemnością sięga po ten dziennik i widzę, że podziwia tego małego podróżnika za jego odwagę. Sama nigdy nie odważyłaby się wyruszyć w tak daleką, nieznaną i z pewnością trochę niebezpieczną podróż. Jednak przeżywanie tych przygód we własnym, ciepłym i bezpiecznym domku to zupełnie inna sprawa. Tego typu wędrówki moje dziecko lubi najbardziej. Dlatego z niecierpliwością czekamy na kolejne przygody Szymona. Bo mamy nadzieję, że na tej książce się nie skończy. A gdy tylko się pojawi - z przyjemnością po nią sięgniemy.
Myślę , że mój 11 letni syn byłby tą książką zachwycony a i moją 6 letnią córcie też by zaciekawiła :-)
OdpowiedzUsuńLubie takie przygodowe książki, corcia też mala ale lubi słuchać jak jej czytam Monika Flok
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis
OdpowiedzUsuń