Jabłka to coś co cała nasza rodzinka uwielbia! Na całe szczęście są dostępne cały rok w koło, a teraz przez ostatnie "polityczne wydarzenia" my wszyscy powinniśmy ostro zabrać się za spożywanie jabłek ;) Oczywiście żartuje, niewiele to zmieni w sytuacji sadowników, ale mimo wszystko my jabłuszka bardzo lubimy więc szukam coraz to nowych ciekawych pomysłów na to, aby zrobić coś z tymi owocami. Tym razem stanęło na jabłeczniku.
Pewnie ile ludzi tyle przeróżnych przepisów na jabłeczniki. Ja ten robiłam już trzykrotnie i jest taki smaczny, że narazie innego nie będę próbowała ;)
Potrzebujemy:
- 0,5 kg mąki
- 200 g cukru
- 3 jajka
- 250 g margaryny do pieczenia
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- ok 1.5 kg jabłek
- kisiel cytrynowy
- odrobina bułki tartej (do posypania blaszki)
Z podanych składników (oprócz jabłek, kisielu i bułki tartej) zagniatamy ciasto. Przydadzą się do tego obie ręce, także napewno nieco się pobrudzicie ;) Ciasto wkładamy do lodówki na około 30 minut.
W tym czasie obieramy jabłka, wycinamy gniazdka nasienne i trzemy je na tarce o grubych oczkach. Przygotowujemy kisiel według instrukcji na opakowaniu (polecam jednak dać nieco mniej wody niż każe instrukcja, aby kisiel był gęstszy). Kiedy będzie już gotowy wrzucamy do niego wszystkie starte jabłka i dokładnie mieszamy.
Przygotowujemy blaszkę (u mnie idealnie sprawdza się duża prostokątna i niska) Smarujemy ją margaryną (ja zawsze używam papierka po zużytej margarynie do pieczenia i nim wysmarowuję blaszkę). Posypujemy ją bułką tartą, aby cała była pokryta, nadmiar wysypujemy.
Połowę ciasta rozkładamy na blaszce, tak aby cały spód był zakryty. Ciasto jest dosyć klejące więc może nam być nieco ciężko (u mnie świetnie sprawdza się łyżka maczana w wodzie, dzięki temu łatwiej jest mi dokładniej rozprowadzić ciasto). Na ciasto wykładamy cały kisiel z jabłkami i przykrywamy drugą połową ciasta. Tutaj nie możemy za bardzo bawić się w dokładnie rozprowadzanie, więc najlepiej rwać ciasto na kawałki, lekko je rozpłaszczać w dłoniach po czym układać jeden obok drugiego ;)
Posypujemy cynamonem i wkładamy do rozgrzanego piekarnika.
Połowę ciasta rozkładamy na blaszce, tak aby cały spód był zakryty. Ciasto jest dosyć klejące więc może nam być nieco ciężko (u mnie świetnie sprawdza się łyżka maczana w wodzie, dzięki temu łatwiej jest mi dokładniej rozprowadzić ciasto). Na ciasto wykładamy cały kisiel z jabłkami i przykrywamy drugą połową ciasta. Tutaj nie możemy za bardzo bawić się w dokładnie rozprowadzanie, więc najlepiej rwać ciasto na kawałki, lekko je rozpłaszczać w dłoniach po czym układać jeden obok drugiego ;)
Posypujemy cynamonem i wkładamy do rozgrzanego piekarnika.
Pieczemy około 60 minut w temperaturze 180 stropni
Może całość nie prezentuje się jakoś specjalnie pięknie, ale jest naprawdę smakowite :)
No błagam, pokaż mi kogoś kto by się nie skusił, kto by odmówił, kto by nie lubił jabłek! :) Ja jestem pierwsza w kolejce po... dokładkę!! :) Cudnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do nas - do kuchni matki i córki.
Ja dziś też robię polowanie na jabłecznik :P
OdpowiedzUsuń