Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam :) Przepisów w internecie jest cały ogrom więc co, nie będę gorsza nie ;) ? A tak szczerze to lubię pokazywać Wam co zdarza nam się stworzyć i jeśli chodzi o naukę, zabawę czy nawet właśnie gotowanie :) Nikodem dzielnie pomagał mi przy przygotowaniu kopytek (choć wybaczcie, tym razem nie mam go na zdjęciach). Kopytka są dosyć prostym daniem jednak może nieco pracochłonnym, albo raczej czasochłonnym.
Potrzebujemy:
- ok 1 kg ziemniaków
- ok 20 dag mąki (jednak tutaj nie trzymałabym się ściśle tego)
- 1 jajko
- sól
Ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie i czekamy aż wystygną. Ja często używam ziemniaków, które zostały mi z poprzedniego dnia lub specjalnie dzień wcześniej gotuję sporo więcej, żeby były do kopytek. A więc ostudzone ziemniaki przeciskamy przez praskę lub mielimy w maszynce. Dodajemy do nich jajko oraz mąkę i zagniatamy ciasto. Ilość mąki zależy od tego jakie ciasto nam wychodzi. Jeśli jest ono bardzo klejące można dodać jeszcze trochę mąki. Jednak trzeba uważać, aby nie przesadzić. Ciasto przekładamy na blat, deskę, stolnicę czy też stół posypany mąką (u nas z powodu braku stolnicy - to ostatnie), urywamy po kawałku, formujemy wałek, delikatnie go spłaszczamy i kroimy pod ukosem na kawałki. W między czasie wstawiamy na gaz garnek z posoloną wodą. Pokrojone kopytka wkładamy do wrzącej wody, mieszamy, aby nie przywarły do siebie oraz do dna. Od razu po wypłynięciu wyciągamy. Jeśli będą za długo się gotowały zrobi się z nich paćka. Podajemy od razu. Dodatki natomiast mogę być różne. Jedni lubią kopytka z sosem, inni z cebulką, boczkiem, serem... U nas kopytka je się z cukrem i ze śmietanką :) Mniam!
Uwielbiam, ale takie rarytasy muszą poczekać na koniec ciąży (jestem słodką mamą).
OdpowiedzUsuńDawno nie jadłam :)
OdpowiedzUsuń