Sochaczewska Kolej Wąskotorowa

Już bardzo dawno nie polecałyśmy Wam żadnego ciekawego miejsca, które warto odwiedzić z dzieciaczkami. A przecież jak sami wiecie - stale wszędzie nas pełno. Bardzo lubię spędzać tak wolny czas. Gdyby nie ograniczenia pogodowe i czasowe, pewnie nie robiłabym nic innego ;)


Tak więc dziś zabiorę Was na krótką wycieczkę. Pojedziemy do Sochaczewa. 

Sochaczewska Kolej Wąskotorowa to nic innego jak po prostu muzeum w plenerze. Nie będę kłamać, że interesują mnie takie klimaty. Dla mnie to po prostu masa żelastwa i nic więcej. Ale prawdą jest, że niektóre takie stare lokomotywy wyglądają fajnie. Albo takie wagony z drewnianymi ławeczkami. Takie miejsca mają nawet swój klimat. Kilka lat temu miałam okazję przejechać się taką kolejką i bardzo mi się podobało. No, ale jeździć, a patrzeć jak tyle ich stoi w jednym miejscu to zupełnie inna sprawa. Niemniej jednak, ciekawość zwyciężyła. A poza tym - miał tam być kolejny, wymarzony przez Alicję znaczek turystyczny, o którym pisałam jakiś czas temu, więc musieliśmy zaliczyć i to miejsce. Tak więc naszym celem było zwiedzanie Sochaczewskiej Kolei Wąskotorowej.

Gdy tylko przyjechaliśmy okazało się, że nie ma tu żadnego konkretnego parkingu, by móc w spokoju zostawić samochód. Na szczęście muzeum mieści się na niewielkiej, mało ruchliwej uliczce, więc z zaparkowaniem nie mieliśmy żadnego kłopotu. Gdy więc tylko wyskoczyliśmy z auta pognaliśmy do bramy wejściowej. Kupiliśmy bilety i w drogę!

Moje pierwsze wrażenie - Fajnie tu! Choć całe muzeum rozmieszczone jest na naprawdę niewielkim terenie to wszystko jest tu bardzo fajnie zorganizowane. Większość kolei stoi w szeregu wzdłuż dawnego peronu. Są tu ławeczki i latarnie. Bardzo fajnie to wygląda. Dziewczyny od razu zaczęły szaleć. Każda lokomotywa musiała zostać przez nie dotknięta. Do każdej obowiązkowo musieliśmy zajrzeć. Naprawdę mi się podobało, choć jak wspomniałam wcześniej - nie jestem fanką takich klimatów. Tym jednak razem czułam się tu jak ryba w wodzie. Gdyby jeszcze tak moja młodsza pociecha chciała współpracować i pozwoliła sobie tak ładnie robić zdjęcia jak starasza - byłoby cudowanie. Ale i tak było fajnie. Do niektórych obiektów można było wejść, inne podziwialiśmy z daleka. Niektóre wyglądały naprawdę bardzo efektownie. Inne mijaliśmy bez większego zainteresowania. Różnie to było, ale moja ogólna ocena jest bardzo pozytywna. Choć zwiedziliśmy to muzeum z dwiema dziewczynkami - bawiliśmy się naprawdę fajnie. A gdyby tak wybrać się tam z chłopcami? Oj, działo by się! Działo!

Poza obiektami w plenerze jest tu jeszcze niewielki budynek w którym możemy przeczytać kilka informacji na temat kolei, muzeum itp. A także zobaczyć jak wyglądała kasa biletowa oraz ta taka dyżurka. Alicja byłą w szoku, że nie stoi tam żaden komputer :D

No dobrze, ale dość już mojego gadania. Jestem pewna, że chętnie odwiedzicie to miejsce sami. Na krótką wycieczkę rodzinną nadaje się w sam raz :) Polecam!



Upragnionego znaczka turystycznego tego dnia nie zdobyliśmy. Niestety w kasie ich nie było. Na szczęście mamy dowód na to, że miejsce zwiedziliśmy i zamówiliśmy go drogą korespondencyjną. 


3 komentarze:

  1. Super my też mamy niedaleko do takiego skansenu W Habówce w Małopolsce jazda ciuchciom na wegiel to mega przezycie dla Leny i dla nas kotrola biletów tez byla super pelno sadzy we wlosach ale warto napewno latem znów się przejedziemy Gosia Blue

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna relacja z wyprawy ;)

    OdpowiedzUsuń

UWAGA!!!
Komentarz nic nie kosztuje :P Skusisz się?? :)