O której godzinie...?

Mój Mateusz jeszcze ani nie zna się na zegarku, ani nie zna wszystkich cyferek. Czasem przeszkadzało nam to w ustalaniu pewnych domowych zasad - do której godziny może posiedzieć przy komputerze, jak długo może jeszcze oglądać bajkę itd. Uznałam, że skoro jest wzrokowcem (chociaż nie zna całego alfabetu to po układzie liter w adresie strony www wie, jaką stronę z grami zaraz mu włączę) to może warto w jakiś sposób to wykorzystać :) I tak oto narodził się pomysł na zapisywanie na karteczce konkretnej godziny i ustawianie jej obok elektronicznego zegarka:

Póki co - działa :) Mateusz porównuje sobie ciąg znaków i ma pewność, że o tej konkretnej godzinie coś się zaczyna albo kończy. Koniec z wielokrotnym powtarzaniem "zaraz włączę Ci bajki" (a czasem to "zaraz" trwało i trwało...) ;)

Moja metoda w prawdzie nie zastąpi znajomości cyfr czy zegara, ale na pewno jest pomysłem wartym uwagi w pewnym okresie życia dziecka.


3 komentarze:

  1. Aaaaale super pomysł!! U nas to włączamy minutnik żeby mała wiedział, że już czas, ale to mi się bardzo podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawie, u nas też Tomek nie zna całego alfabetu a potrafi wiele rzeczy "przeczytać" rozpoznając wzrokowo w tekscie

    OdpowiedzUsuń
  3. w jakiś sposób ułatwia Wam to życie - nasz synuś ma problem z liczeniem - nawet do 5 nie potrafi załapać a idzie to tak 1...4...8.. :( a kolory to jakiś koszmar a ma chłopisku już 3,5 roku ;) a w innych sprawach to bystrzak

    OdpowiedzUsuń

UWAGA!!!
Komentarz nic nie kosztuje :P Skusisz się?? :)